Wiedźmini

Wiedźmini w Perfect World

Ogłoszenie

Zasady Gildii Wiedźminów są zarazem Zasadami Forum. Nie zastosowanie się do zasad gildii jest równoznaczne z konsekwencjami połamanych zasad: usunięcie z gildii/forum.

#1 2010-03-05 11:12:22

Vilquor Piwochlap

Wiedźmin

Zarejestrowany: 2009-08-29
Posty: 218
Punktów :   

Wywiad z Wiedźminem: Villquor

Zaczynam nowy cykl opowiadań. Co jakiś czas będę umieszczał opowiadania stylowo wzorowane na tym. Będzie ich kilka i każde będzie odwzorowywać jakiś szablon zachowań i charakterów. Chwilowo skupię się na oficerach gildii, takie jest wstępne założenie, które może ulec zmianie w każdą stronę. Mam nadzieję, że pomysł przypadnie wam do gustu, a na pierwszy ogień idzie... cóż, ja xD Poznajcie wnętrze Villquora Piwochlapa, zwanego Furią. Miłej lektury i jak zawsze, zapraszam do komentarzy.

Wredny? Krnąbrny? Bez serca? Ile razy słyszałem te słowa od osób, które nie znają mnie, moich motywacji czy mojej chęci służenia temu, co uważam za słuszne. Każdy potrafi oceniać i oczerniać, każdy potrafi dawać fałszywe nazwy prawdziwym motywacjom. Ale jestem ponad tym. Łatwo wprowadzić mnie w gniew, ale trudno urazić takimi pustymi sentencjami.

Jeden z toporów wbił się w kręgosłup sporego człekokształtnego pomiota, drugi z impetem odbił miecz kolejnego. Brodacz zeskoczył z grzbietu martwego stwora. Z pod krzaczastych brwi jedyne zdrowe oko łypało złowrogo na resztę chodzących zwłok do wybicia. Istoty te pewne zwycięstwa, w przebłysku samoświadomości, podchodziły z wolna z chytrymi i złowrogimi uśmieszkami na swych przegniłych, niekiedy pełnych robactwa, wargach. Nie wiedzieli co ich czekało, przed kim stali. Nie mieli pojęcia że wkroczyli do piekła z którego nie było wyjścia.

Kogo obchodzą motywy, kogo obchodzi prawda!? Nikogo! Wszyscy są zajęci ocenianiem tego co widzą, nikt nic nie robi, wszyscy tylko oczekują od innych aby ich czyny były czyste. Czyste czyny najczęściej kryją czarne serca. Może jestem bezlitosny…ale zawsze mam powód do bycia takim.


Ryk odbijał się echem wśród wzgórz, Vilquor zaszarżował. Zwinnie, jak na swoje baryłkowate gabaryty, uskoczył w bok unikając drewnianej pałki następnego przeciwnika. Drewno, choć spróchniałe, wciąż mogło nabić sińca, a przy wyjątkowym pechu, połamać rękę lub nogę. Korzystając z momentu że zgarbiony stwór pochylał się, wbił topór w jego bok i podciągnął się ustając na barkach tracącego równowagę humanoida. Kątem zdrowego oka zauważył nadchodzącą włócznie nieumartego rycerza, szarżującego na rumaku, który wierny swemu panu umarł wraz z nim, a setki lat później powstał z martwych razem z resztą niespokojnych duchów na tym bagnie. Odbił się od stwora, którego pokonał na kilka ziaren piasku w klepsydrze przed tym jak włócznia przebiła powietrze w miejscu, gdzie przed chwilą stał brodacz. Villquor ryknął unosząc topory. Wyskoczył w powietrze wprost  na nowego przeciwnika.

Szał i gniew kierują moim życiem. To mój mały dogmat. Gniew jest pierwotny i czysty, gniew nie podda się korupcji czy spaczeniu słowa lub złota. Wiem, że to szał prowadzi mnie w walce. To dzięki niemu nie czuje bólu, to dzięki niemu unikam każdego uderzenia, które powinno mnie uśmiercić. Wypominają mi to wszyscy, mój gniew…mój szał. Ale gdyby nie on, nie moglibyście mi tego powiedzieć, bando głupców.


Ciął po kolanach, wszystkie nabrały dystansu i większego poczucia defensywy. Ale to było za mało, mordercze topory ognistobrodego mistrza oręża odnajdywały co raz kolana i uda stworów z nim walczących. Okrzyki bólu wznosiły się chóralnie po dolinie. Śpiew ten napędzał rozszalałe serce brodatego woja.

Być przywódcą? Miałem dowodzić. Ale aby być królem trzeba pierw stać się mężczyzną. Zamierzam zasłużyć na tytuł. Nie zamierzam go przyjąć, nie zamierzam poddawać się presji otoczenia. Jestem ja i moje topory. Nikt nigdy nie zaoferuje mi większego schronienia niż możliwość trzymania ich w mych dłoniach. A królowie nie dzierżą toporów…tylko edykty i puchary z winem.

Zakrzyknął gdy odcięta głowa potoczyła się po przemokniętej, przegniłej trawie. Zamachnął się w lewo parując nadchodzący topór. Kolejny zamach nadchodził z prawej. Brodacz rzucił się w przód i przekoziołkował niezdarnie. Wstał i wywinął młynek z wyciągniętymi toporami. Ten ryzykowny manewr uratował mu życie, gdy głowice odnalazły skórę, mięso i wreszcie kości jego wrogów.
Krew trysnęła na jego lnianą koszulę, brodę i łysą głowę. Zmarszczył tylko krzaczaste brwi i rozejrzał się. Czekało go jeszcze dużo roboty.


http://img9.imageshack.us/img9/640/sygnaturawiedzmini.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.gildiabutelkarzy.pun.pl www.bractwo-neonii.pun.pl www.narutoforum.pun.pl www.heksa.pun.pl www.apokalipsa2012.pun.pl